niedziela, 19 czerwca 2016

Podróż pełna rozczarowań.



Wskakuję do pociągu. Wygodnie rozsiadam się w wybranym przez siebie przedziale. Ruszam. Patrzę na zmieniający się krajobraz. Zmienia się w takim samym tempie. Chociaż... czasem mam wrażenie, że zmiany krajobrazowe przyspieszają lub zwalniają. 

Tak samo jest z nami. Niektóre chwile są ulotne, trwają krótko, nie chcemy do nich wracać. Inne - wręcz przeciwnie - pragniemy, aby dana chwila trwała jak najdłużej, łudząc się, że będziemy trwać w niej wiecznie. Owszem, zatrzymamy ją na wieki - ale tylko i wyłącznie w naszych wspomnieniach. Kolejna kartka z kalendarza, wpis w pamiętniku, zdjęcia w ramce - to tylko namiastka tego, co przeżyliśmy. 

Jadę dalej. Monotonność jazdy usypia mnie, lecz towarzysząca mi adrenalina szybko przypomina mi, że to nie czas na sen. Im bliżej celu, tym bardziej się stresuję. 

Dotarłam do upragnionego celu. Wysiadam, idę pewnym krokiem do ukochanej osoby za którą się stęskniłam. 

Coś jest nie tak. Inaczej zapamiętałam rysy jej twarzy, łudziłam się, że pogoda ducha jej nie opuszcza. Była przeze mnie wyidealizowana. Dzięki, mózgu. A może po prostu się zmieniła? A może to ja się zmieniłam?  Etap rozczarowań. Co z Tobą jest nie tak? Może ze mną jest coś nie tak? Urwany kontakt, rzadka częstotliwość spotkań - czy to są powody rozczarowań? Skądże, możemy się rozczarować z dnia na dzień. 
Podróż symbolizuje zmianę.

Zawsze w drodze, zawsze na szlaku - Walt Whitman 

 Słynny cytat amerykańskiego poety (odświeżony we współczesnych dziełach i rozpropagowany przez Johna Greena) odbieram jako porównanie człowieka do naszych przodków. Prowadzenie koczowniczego trybu życia, chodzenie po schodach - każdy stopień - kolejna zmiana. Człowiek zmienia się z każdym dniem, zmiany są mniej lub bardziej widoczne. To przez nie dochodzi do rozczarowań. Cóż poradzić, skoro poszukujemy siebie przez całe życie? Świadomie bądź nieświadomie dochodzi do zmian w naszym życiu. Zawsze na szlaku, który ma wiele rozgałęzień, wiele opcji - lecz prowadzi do jednego: do kresu naszego życia.

niedziela, 5 czerwca 2016

Festiwal Kolorów odskocznią od szarości dnia codziennego.




Odcienie szarości dnia codziennego zostały ujarzmione przez przebijające się kleksy kolorowych barw i towarzyszących im uśmiechach zadowolonych ludzi. O czym mowa? O Festiwalu Kolorów!

Po raz pierwszy miałam okazję brać udział w takim wydarzeniu. Przyodziana w czarne ciuchy wraz z paczką kumpli kroczyłam ku kolorowej przygodzie. Różnobarwne proszki osadziły się na moim ciele. Efekt - paw zrobiony przez jednorożca. Dosłownie: rzygam tęczą.

Co zabrać na festiwal kolorów?
Ciuchy, których etat na Twym ciele już dawno się skończył. Zaglądnij w głąb szafy i ubierz ciuchy, na których Ci nie zależy. Jeśli takowych ciuchów nie posiadasz - weź zwykłą pelerynkę przeciwdeszczową! Zostaniesz kolorowym workiem na śmieci - przynajmniej na chwilę. 

Jak pozbyć się proszku z ciała?
Mleczko do demakijażu w dłoń! 

Czy proszek zostaje na ubraniach? 
U mnie nie było problemu, wystarczyło go "strzepać", a on dosłownie się ulotnił z ubrania. Zależy od materiału. Podobno białe ciuchy są bardziej podatne na trwalsze uszkodzenia, ale ekspertem nie jestem.

Polecam Festiwal Kolorów, to optymistyczne przywitanie lata. Możesz zrobić swój prywatny festiwal, kupując proszki na odpowiednich stronach internetowych bądź... wykazać się kreatywnością i użyć bezpieczny zamiennik dla proszków holi, który może być mąką... .