piątek, 9 września 2016

Podsumowanie wakacji.


Beztroska sielanka, serce polane miodem wśród którego brzęczy niewinna pszczoła metaforycznie zamieniająca się w ukochaną osobę. Podróże w (nie)znane bądź lenistwo wśród polnego krajobrazu. Umacnianie więzi przyjaźni przypieczętowane długimi rozmowami przy ognisku, na świeżym powietrzu bądź całonocne rozważania egzystencjalne w gronie wartego dzielenia się osobistymi przemyśleniami. Wybuchy - nie złości, na złość nie ma czasu! Lecz śmiechu, wśród osób rozbawiających do łez. 

Spontaniczne spacery kradnące nocny blask księżyca oraz moje serce, drogi prowadzące do euforii spowodowanej odwzajemnionym uczuciem.

Całodzienne kąpiele w rzece, zmywanie ze siebie wszystkich swoich problemów. 

Podróże pociągiem wieńczone śpiewaniem na cały przedział, przypieczętowane pytającym wzrokiem pasażerów. 

 Udowodnienie, że mimo dzielących kilometrów więź porozumienia jest nie do przerwania.

Mnóstwo czasu spędzanego z przyjaciółmi, którzy stają się drugą rodziną.

W a k a c j e  2 0 1 6

niedziela, 24 lipca 2016

Black Sabbath.


Są chwile w życiu, które sprawiają, że odbiera Ci mowę. Albo wręcz przeciwnie - krzyczysz, wyrzucasz z siebie wszystko, co czujesz w danym momencie. Zapominasz o prostych czynnościach... oddychanie? Zaparło mi dech w piersi, dosłownie. Są momenty, przez które płaczesz z euforii, nie mogąc uwierzyć, co się właśnie stało. 
Jedną z takich chwil przeżyłam 2-go lipca.

Black Sabbath, zespół od kołyski goszczący w moim domu. W końcu się możemy usłyszeć na żywo. Witajcie w Krakowie, panowie.

Każda minuta zamienia się w wieczność, której towarzyszy łomot serca nabierającego na sile. Rozglądam się wokół siebie - widzę ludzi, którzy czują to samo, słuchają tej samej muzyki co ja. To mnie wewnętrznie podbudowuje. 

Światła gasną, nastaje cisza (?). Nie, to tylko wewnętrzne wyciszenie. Ścisk w klatce piersiowej, na zewnątrz przyłączam się do euforycznego krzyku publiczności. To już zaraz nastąpi. 
Wchodzą na scenę. 

Zaczynam płakać, krzyczeć, cieszyć się - z każdym kolejnym dźwiękiem czuję się coraz lepiej. 

Akwarium: czujemy się jak ryby w wodzie, a muzyka jest naszym pokarmem. Karmi mnie Ozzy Osbourne, Tony Iommi, Geezer Butler oraz Tommy Clufetos. 

Kawałek za kawałkiem, jeden napędza mnie do wyładowania z siebie wszystkich emocji, które tliłam w sobie, drugi nakierowuje moją duszę do melancholii. Mimo tego, że kawałki mają swoje lata, znam je już od kiedy sięgam pamięcią - tej nocy odkryłam ich piękno na nowo. 

Mija koncert, kolejny wybuch płaczu. Jak to, to już koniec? Jakie to było za-je-bi-ste! Ostatnia trasa? Pożegnanie? Nie zostawiajcie mnie i reszty fanów. Nutka niedosytu trochę dopieszczona bisowym Paranoidem. 

Dobra robota. Mam nadzieję, że mimo wszystko kiedyś jeszcze się spotkamy.
 


środa, 6 lipca 2016

Wakacyjny oddech.




Lecą kartki z kalendarza... zatrzymawszy się - spójrzcie! Koniec szóstego miesiąca... Lecą ku rozżarzonemu ognisku - będą się palić. Dwa miesiące. 

Wraz z ostatnimi dniami czerwca dusza zapłonęła na nowo. Coś odżyło. Coś, co tliło się we mnie przez cały rok szkolny -  nareszcie, bez oporu wychodzi to ze mnie. Podmuch wolności.

Ogień - podsyca nasze serce, które rwie się, by jak najszybciej rozkoszować się poczuciem wolności. Beztroskie dni, które lecą szybko niczym iskry uciekające od płomieni. Chcemy, aby się dłużyły. Wolność w nieskończoność.

Szkolna rutyna w końcu gnębić mnie nie zaczyna. Dzień za dniem - planuję je jak chcę. Każdy dzień jest pustą kartką z kalendarza, którą wieczorami zapełniam literami, które układają się w zdania pełne wspomnień.

Mam mnóstwo czasu, by rozwijać swoje zainteresowania, całe dnie, przez które mogę spacerować po miejscach z dala od cywilizacji oraz odkrywać niezbadane jeszcze obszary. Elektronika staje mi się coraz dalsza, tak jak tęsknota za szkolnymi bramami. Cały dzień off-line kluczem do lepiej spędzonego dnia. Zaprzyjaźniłam się z promieniami słońca, które pozostawiają swe ślady na mej skórze. Są też dni, gdy słońce zachodzi, a rytm spływających kropli deszczu towarzyszy mnie i moim słuchawkom przy spacerze pod parasolem.Wieczorami chłonę widoki mojego ogrodu, podziwiając zieleń przy zachodzącym słońcu. Spotykam się ze znajomymi, nić koleżeństwa przeistacza się w łańcuch przyjaźni.

Takich dni pragnę jak najwięcej.


niedziela, 19 czerwca 2016

Podróż pełna rozczarowań.



Wskakuję do pociągu. Wygodnie rozsiadam się w wybranym przez siebie przedziale. Ruszam. Patrzę na zmieniający się krajobraz. Zmienia się w takim samym tempie. Chociaż... czasem mam wrażenie, że zmiany krajobrazowe przyspieszają lub zwalniają. 

Tak samo jest z nami. Niektóre chwile są ulotne, trwają krótko, nie chcemy do nich wracać. Inne - wręcz przeciwnie - pragniemy, aby dana chwila trwała jak najdłużej, łudząc się, że będziemy trwać w niej wiecznie. Owszem, zatrzymamy ją na wieki - ale tylko i wyłącznie w naszych wspomnieniach. Kolejna kartka z kalendarza, wpis w pamiętniku, zdjęcia w ramce - to tylko namiastka tego, co przeżyliśmy. 

Jadę dalej. Monotonność jazdy usypia mnie, lecz towarzysząca mi adrenalina szybko przypomina mi, że to nie czas na sen. Im bliżej celu, tym bardziej się stresuję. 

Dotarłam do upragnionego celu. Wysiadam, idę pewnym krokiem do ukochanej osoby za którą się stęskniłam. 

Coś jest nie tak. Inaczej zapamiętałam rysy jej twarzy, łudziłam się, że pogoda ducha jej nie opuszcza. Była przeze mnie wyidealizowana. Dzięki, mózgu. A może po prostu się zmieniła? A może to ja się zmieniłam?  Etap rozczarowań. Co z Tobą jest nie tak? Może ze mną jest coś nie tak? Urwany kontakt, rzadka częstotliwość spotkań - czy to są powody rozczarowań? Skądże, możemy się rozczarować z dnia na dzień. 
Podróż symbolizuje zmianę.

Zawsze w drodze, zawsze na szlaku - Walt Whitman 

 Słynny cytat amerykańskiego poety (odświeżony we współczesnych dziełach i rozpropagowany przez Johna Greena) odbieram jako porównanie człowieka do naszych przodków. Prowadzenie koczowniczego trybu życia, chodzenie po schodach - każdy stopień - kolejna zmiana. Człowiek zmienia się z każdym dniem, zmiany są mniej lub bardziej widoczne. To przez nie dochodzi do rozczarowań. Cóż poradzić, skoro poszukujemy siebie przez całe życie? Świadomie bądź nieświadomie dochodzi do zmian w naszym życiu. Zawsze na szlaku, który ma wiele rozgałęzień, wiele opcji - lecz prowadzi do jednego: do kresu naszego życia.

niedziela, 5 czerwca 2016

Festiwal Kolorów odskocznią od szarości dnia codziennego.




Odcienie szarości dnia codziennego zostały ujarzmione przez przebijające się kleksy kolorowych barw i towarzyszących im uśmiechach zadowolonych ludzi. O czym mowa? O Festiwalu Kolorów!

Po raz pierwszy miałam okazję brać udział w takim wydarzeniu. Przyodziana w czarne ciuchy wraz z paczką kumpli kroczyłam ku kolorowej przygodzie. Różnobarwne proszki osadziły się na moim ciele. Efekt - paw zrobiony przez jednorożca. Dosłownie: rzygam tęczą.

Co zabrać na festiwal kolorów?
Ciuchy, których etat na Twym ciele już dawno się skończył. Zaglądnij w głąb szafy i ubierz ciuchy, na których Ci nie zależy. Jeśli takowych ciuchów nie posiadasz - weź zwykłą pelerynkę przeciwdeszczową! Zostaniesz kolorowym workiem na śmieci - przynajmniej na chwilę. 

Jak pozbyć się proszku z ciała?
Mleczko do demakijażu w dłoń! 

Czy proszek zostaje na ubraniach? 
U mnie nie było problemu, wystarczyło go "strzepać", a on dosłownie się ulotnił z ubrania. Zależy od materiału. Podobno białe ciuchy są bardziej podatne na trwalsze uszkodzenia, ale ekspertem nie jestem.

Polecam Festiwal Kolorów, to optymistyczne przywitanie lata. Możesz zrobić swój prywatny festiwal, kupując proszki na odpowiednich stronach internetowych bądź... wykazać się kreatywnością i użyć bezpieczny zamiennik dla proszków holi, który może być mąką... .



 

niedziela, 29 maja 2016

Krok ku szczęściu.


Pewność siebie oraz patrzenie w przyszłość daje Ci możliwość łatwiejszego sprzymierzenia się z egzystencją. Jednakże to może być trudniejsze - za sobą masz już rozchodzone kafelki wyłożone przeszłością w których kierunku często patrzysz. Nie ufasz nieznanemu, przyszłemu losowi, mimo wielu pęknięć i rys na wydeptanym, startym już podłożu chcesz wrócić do wspomnień. Myślami uciekasz w przeszłość. Ale po co? 

Czasami boisz się stawić stanowczy krok ku nieznanemu. Wolisz tkwić w tym, co już minęło. Zaczynasz żyć wspomnieniami. Przestajesz się realizować, funkcjonować. 

Przełamanie się jest pierwszym etapem sukcesu. O niektórych sprawach warto zapomnieć. Nie analizuj po raz setny spraw, które miały miejsce wieki temu. Nie wymyślaj scenariuszy, nie szukaj innych rozwiązań. Było, minęło - pogódź się z tym. 

Krokiem do szczęścia jest kwestia zapomnienia. 

Złamano Ci serce? Proszę Cię, przecież Twoja pikawa nadal funkcjonuje! Nie myśl o tym, co było kiedyś, bo stoisz wtedy w martwym punkcie. Krok do przodu - będzie tylko lepiej, życie pokaże swoje kolorowe barwy na nowo. A może nawet gama kolorystyczna się powiększy? 

Wszystko w Twoich rękach.
 

niedziela, 22 maja 2016

Nadlatujące kolorowe ptaki, czyli wyróżnianie się z tłumu.


Wędrując nieznanymi ścieżkami przyglądasz się po jakiej glebie kroczysz. Krok za krokiem, przyglądasz się temu, co Cię otacza. Po pewnym czasie wędrówki czujesz rutynę. Ten liść zawieruszył się - wyleciał ze stosu swoich identycznych owoców drzewnych. W pobliżu Twojej stopy widzisz znowu garść kamieni, które już mijałeś. Przyglądasz się darom ze samej gleby - trawa, chwasty, wszędzie mniszki lekarskie, rany, co za nudy! I nagle znajdujesz...

Wśród trzylistnych, kształtnych koniczynek znajdujesz tą jedyną w swoim rodzaju. Ma cztery liście, znacznie różni się od swojego gatunku. A Ty co z nią robisz? Wyrywasz i bierzesz ją na szczęście.

Tak samo jest z nami. W tłumie bezbarwnych, szablonowych postaci można wyłapać kogoś wyjątkowego. Może ta osoba również jest tą koniczyną? W gronie zdaje się, że jest taka sama jak wszyscy, ale przypatrując się jej, poznając ją - okazuje się, że znacznie różni się od normy.

Jesteś łowcą, przyciągają Cię kolorowe ptaki. Niezależnie, jaki masz stosunek do "odmieńców" - zwrócisz na nie uwagę. Wzbudzają Twoje zainteresowanie.

Nie bójcie się rozwinąć skrzydeł.